Wczoraj w centrum Chełma wylądował młody bocian. Nie speszony spacerował między ludźmi, zaglądał do sklepów.
Bochen podejrzewa, że ten ptak musiał wychowywać się wśród ludzi. Na naszą prośbę zaopiekował się boćkiem. Umieścił go w gospodarstwie zaprzyjaźnionego rolnika z podchełmskiej Rudki. Bocian dobrze zniósł podróż i na podwórku, pełen ufności nie odstępował swoich opiekunów.
W drodze do Rudki boćka trzymała na kolanach Kamila Siudak, odbywająca w Zespole Parków praktykę. Zadanie to wymagało poświęcenia, gdyż przebywające na wolności bociany pokryte są pasożytami, które w takiej sytuacji mogły się przenieść i na nią. Tymczasem nic podobnego się nie stało.
- To kolejny dowód, że naszym bocianem opiekowali się ludzie - mówi Siudak. - Podejrzewamy, że jego opiekunowie spryskiwali go środkiem przeciwko pchłom i wszołom.
- Jeśli nasz bocian nie odleci, to znajdziemy mu miejsce w ośrodku dla dzikich zwierząt, na przykład w Niemcach pod Lublinem - mówi Bochen. - Wierzę, że górę weźmie bociani instynkt, który poderwie go do pierwszego w swoim życiu przelotu do Afryki.